Być jak Budzyńska

Kiedy dowiedziałam się, że Ola Budzyńska, znana również jako Pani Swojego Czasu będzie sprzedawać kawę, pacnęłam się w czoło. Kompletnie mi to nie zagrało. Jak to? Kobieta robi szkolenia z zarządzania sobą w czasie i jest w tym dobra, a teraz idzie w spożywkę? A potem spłynęło na mnie olśnienie.

Gwiazda rocka

Nie czarujmy się – Budzyńska to rockstar polskiej blogosfery. Byłam świadkiem jak ludzie spieszyli się na jej wykład, godzili się na siedzenie na podłodze i inne niewygody, byle jej posłuchać. Nie dlatego, że chcieli się czegoś nowego dowiedzieć. O nie. Oni chcieli ją po prostu zobaczyć, po obcować z fenomenem, zaczerpnąć energii. (Na sam koncert… tj. wykład już nie weszłam. Wybrałam warsztaty na temat śmieci. W końcu bycie buntownikiem zobowiązuje, prawda?).

Produkty ze sklepu PSC schodzą niemal na pniu. Nie do końca lub nie tylko ze względu na swoją jakość, ale głównie dlatego, jak są sprzedawane. Kobiety po prostu chcą być jak Budzyńska.

Superbohater

Czytałam na blogu mataja o badaniu, w którym mierzono poziom frustracji u dzieci stojących przed trudnym zadaniem. Okazało się, że dzieciaki wyposażone w atrybuty swoich ulubionych bohaterów z bajek np. plecak Dory, z większym spokojem podchodziły do rozwiązania problemu i lepiej się na nim skupiały. Czy działa to także na dorosłych? Co czuje kobieta pijąc Kawę Pełną Czasu i kreśląc swoje plany w turkusowym planerze? „Teraz zawojuję świat!” I tak się staje, jeśli wierzyć, że to nasze podejście kreuje rzeczywistość.

Budzyńska nie sprzedaje zatem produktów, sprzedaje siebie. I robi to dobrze, bo z misją. Kiedy to zrozumiałam, ta kawa przestała mnie dziwić. Pani Swojego Czasu mogłaby sygnować swoją marką nawet pompki od roweru i też by się sprzedały. Kupując od niej gdzieś tam z tyłu głowy mamy, że to nie tylko wymiana towar za pieniądze. Raczej przykładamy rękę do realizacji misji, którą ona traktuje bardzo poważnie.

Misja w biznesie

To poczucie misji jest też kluczowe dla funkcjonowania jej firmy. W swojej książce „Czas na biznes online” mówi wprost, że praca jedynie dla pieniędzy jest ślepym zaułkiem, błędem. Sama tworzy środowisko, w którym to nie zarabianie jest najważniejsze, ale misja. Każda osoba zaangażowana w projekty PSC czuje, że nie chodzi tu o podbicie sprzedaży, ale o pomoc kobietom w panowaniu nad swoim czasem. Mając tego świadomość, ludzie chcą pracować. Co więcej, chcą pracować najlepiej jak umieją. To dlatego tak absurdalnie dużo osób aplikowało ostatnio na jedno jedyne stanowisko u niej.

Ola często podkreśla, że nie ma żadnego odgórnego systemu kontroli nad pracownikami. Sami pilnują swoich zadań i są świadomi konsekwencji ich niewykonania. Nikt nie musi składać raportów z wykonanych zadań, ani tłumaczyć się z „dupogodzin”.

Nawet patrząc na GangPSC z zewnątrz widać, że pracownicy mają dużą swobodę działania. Ola daje im przestrzeń na własne pomysły i ulepszenia. To podtrzymuje zainteresowanie pracą i energię do wykonywania rutynowych czynności. Zaangażowany pracownik jest jest sumienny i szczęśliwy. Ryzykuję stwierdzenie, że taka praca na pewno daje satysfakcję.

Przyszłość pracy

Chciałabym, aby taki model pracy był bardziej powszechny. Pracodawca nie traktuje w nim pracownika jak leniwego idioty, którego można zmusić do pracy jedynie marchewką (pieniędzmi) i batem (kontrolą wydajności). Pracowałam w ten sposób dla Teatru Falkoshow – zdalnie, w całkowitej swobodzie i decyzyjności.

Model, który wykorzystuje Budzyńska zakłada, że człowiek chce pracować dlatego, żeby coś w świecie zmienić na lepsze. Jeśli mu się to umożliwia, motywacja zewnętrzna i kontrola przestają być potrzebne. W zamian uruchamia się to, co w ludziach najlepsze – twórcze podejście do rozwiązywania problemów, zaangażowanie, oddanie. A to już bardzo łatwo przekłada się na wyniki finansowe.

Wspomniane w artykule: