Kiedyś wolna kobieta, dziś matka – niedomyślna niewolnica

Jak to się stało, że z wolnej, świadomej siebie kobiety przeistoczyłaś się w robota specjalizującego się w zaspokajaniu młodocianych potrzeb? Kiedy przestałaś wstawać z łóżka jako Ania, Kasia, Dorota czy Kunegunda, a zaczęłaś się budzić jako „mamaaaa”, „mamoooo”, „no mamo, no”?

Wolna kobieta czy matka Polka?

Zawsze czułaś się wolna. Jeśli nie chciałaś, nie robiłaś czegoś. Sama decydowałaś, co zrobisz ze swoim czasem. Wracałaś do domu, o której Ci wyszło. Jak Ci się chciało, to szalałaś po nim na miotle niczym perfekcyjna pani domu i wycierałaś kurze nawet z górnej krawędzi drzwi. A jak nie miałaś ochoty, to było brudno. Jak Cię naszła chęć, w ruch szły książki kucharskie i wymyślne składniki. A jak nie? Zamówienie pizzy też było ok. Wyjście z domu, niespodziewany wyjazd? Wystarczyło kilka minut i byłaś gotowa.

A potem przyszły one i nagle czujesz, że musisz. Wstać, ubrać, podać jeść, przewinąć, pobawić. I nie może być już brudno, bo przecież one patrzą, plaskają po zasyfionej podłodze oślinionymi rączkami. No i jak to? Matka Polka nie utrzymuje w domu porządku? Pizzy nie podasz niemowlakowi. Ciąży na Tobie presja, żeby gotować. W dodatku opanowało Cię niebotyczne uwielbienie do dna kosza na pranie. Twoim celem w życiu okazało się jego osiągnięcie, szukasz go każdego dnia, wciąż i wciąż rozczarowując się na nowo. Bo dietę, to najchętniej rozszerza się na swoje ubranko.

Matka czy niewolnica

I jeszcze, piszesz mi, dzieci nie chcą jeść tego, co im przygotowałaś. A jak robisz im inne danie, to stoją przy Tobie, ciągną za ubranie i nie dają skończyć. I myślisz, że to w Tobie jest problem. Przecież to Ty jesteś taka niedomyślna. Przecież powinnaś wyprzedzać ich żądania, znać smaki i wiedzieć, że o 12:37 będą chcieć się kręcić na karuzeli, a nie wcinać pierożki z truskaweczkami. Niedomyślna niewolnica.

Gdzie ta wolność i swoboda czasów przed dziećmi? Najchętniej trzasnęłabyś drzwiami i wyszła dokąd Cię oczy poniosą. Jednak nie zrobisz tego, bo przecież sama tego chciałaś. Pragnęłaś tych dzieci. Oczekiwałaś na nie i czułaś, że Cię dopełniają. Jak to się stało, że to upragnione szczęście stało się złośliwym gremlinem, odbierającym Ci wolność, zjadającym Cię po kawałku?

Smerfna pułapka

Gargamelowi kiedyś udało się schwytać Smerfy i uwięzić je. Jednakże rysownicy złożyli realizm na ołtarzu estetyki i pręty klatki rozrysowali tak szeroko, żeby było widać całą niebieską postać. Smerf spokojnie mógłby się między nimi przejść. Nie musiałby się nawet przeciskać.

Czy Ty przypadkiem nie siedzisz w takiej smerfnej klatce?

Kochamy swoje dzieci, zrobilibyśmy dla nich wszystko. A jednak zostawanie ich niewolnikiem, to trochę za dużo. I też nie jest najlepszym przykładem, jak mają postępować w przyszłości.

Powiedzieć „nie” dziecku

Powiedzenie swojemu dziecku „nie” jest dozwolone. A nawet więcej – jest potrzebne. Skąd dzieci mają wiedzieć, że one same mogą powiedzieć „nie” w sytuacji, która jest niezgodna z ich sumieniem? Kiedy i od kogo mają nauczyć się odmawiania i dbania o siebie, jeśli ktoś je gnębi? Skąd będą wiedzieć, gdzie jest granica, na co pozwalać a czemu się przeciwstawiać?

Wiesz o tym, tak samo dobrze jak ja, że nie zaniedbasz swoich dzieci. Nie pójdziesz nigdy na dworzec, aby „wsiąść do pociągu byle jakiego”. A jednak, równie głęboko masz świadomość tego, że na dłużą metę tak się nie da. Nie można żyć jak niewolnica, nawet jeśli czyni się to z miłości.

Kiedyś miałaś pełną swobodę i wybrałaś dzieci. Teraz też codziennie wybierasz. Opieka nad nimi, to Twój wybór, nie konieczność. Z tą świadomością łatwiej szukać ścieżki, która połączy wszystkie Wasze potrzeby i ocali tę wolność, której potrzebujesz.

 

PS. Przeczytałaś do końca? Wiesz, jak rzadka to umiejętność w dzisiejszych czasach – skupić się na 5 minut? Takich czytelników potrzebuję. Obserwuj mój fanpage, abyśmy były w kontakcie! → Facebook